To wpis o tym, że lunch w pracy nie musi być nudny i nie musi zależeć od tego, co jest serwowane w kantynie czy okolicznych restauracyjkach/fastfoodach. Sposób na udowodnienie, że jemy to, co chcemy, a nie to, co „musimy” (jak ja nie lubię tego słowa). Bo to nie wymaga wiele czasu. Ani przeszukiwania książek kucharskich lub blogów. Wystarczy co kilka dni zakupić nieco świeżych warzyw i ewentualnie owoców plus dobrać do nich coś białkowego (bez „wkładki białkowej” jakoś trudniej mi się najeść).
A rano lub wieczorem dzień wcześniej przygotować zawartość naszego lunch boxu.
Sałatka z kozim serem i malinami
Składniki:
Liście sałaty, porwane
Kozi ser (rolada z miękkim środkiem), pokrojony w plasterki
Maliny – takie, jakie są ;)
Oliwa, ocet balsamiczny
Przygotowanie:
Mieszamy składniki sosu, np. w słoiczku. Maliny przekładamy do niewielkiego pojemniczka, to samo robimy z kozim serem. Sałatę możecie podrzeć w domu albo już w pracy, jak wolicie. Całość zabieramy do pracy.
W porze lunchu na talerzu lub w misce układamy liście sałaty, układamy na nich ser, posypujemy malinami i polewamy sosem.
Delektujemy się wśród zazdrosnych spojrzeń koleżanek i kolegów ;)
Ja to naprawdę robię w pracy codziennie. I codziennie wzbudzam zainteresowanie: co dobrego masz dziś? A co to jest?
Potrzebna Wam tylko jakaś miska czy duży talerz w pracy, no i widelec ;)
Masz rację, niewiele trzeba, żeby zrobić sobie sałatkę. maliny i kozi ser? To może być ciekawy smak :)
OdpowiedzUsuńmoje sniadania w szkole nigdy nie byly nudne, zawsze cos ciekawego bralam do szkoly a potem pol klasy chciala mi wszytsko zjesc:P
OdpowiedzUsuńzachwycają mnie połączenie owoców i sera. Dość odważne, ale bardzo smaczne- kto raz spróbuje uzależni się;)
OdpowiedzUsuń