wtorek, 5 kwietnia 2011

O miejscach, których już nie ma i tych, które warto odwiedzieć (szczególnie, gdy potrzebujecie przypraw)

Dziś nie będzie o niczym, co ugotowałam czy upiekłam. Ostatnie dni spędziłam na nartach, na mojej twarzy pojawiło się sporo piegów i często gościł na niej uśmiech :)

Ale... po powrocie do Warszawy dowiedziałam się, że moja ulubiona niezobowiązująca lokalna restauracja - Esencja Smaku - nie istnieje :(


Miejsce, którego "narodowym daniem" było gyutataki czyli marynowana polędwica w cienkich plastrach, podawana z czosnkiem i świeżym imbirem - każdorazowo jadana przez M. Miejsce, gdzie od zawsze nie można było palić. Miejsce, gdzie nie serwowano alkoholu, ale pozwalano przyjść z własną butelką wina. Miejsce, gdzie w karty grywali panowie emeryci, z pewnością mieszający w okolicy, popijając colę lub herbatę. Miejsce, gdzie czekając na zamówione dania, przeglądałam książki i gazety. Miejsce, gdzie co miesiąc zmieniało się menu...


A teraz go nie ma...  No dokładnie mówiąc, Esencja połączyła szeregi z Delikatesami TR przy Marszałowskiej (tuż przy pl. Unii Lubelskiej), więc zostało mi jeszcze trochę nadziei. Delikatesy mają super stylizowany napis z boku (oby mieli tam ogródek letni!), ciekawe drinki, od czasu do czasu DJa. Niestety, to trochę dalej od domu... Ale będę odwiedzać! Choć tu już nie będzie to samo...


Tuż obok TR jest miejsce, o którym chciałam napisać od jakiegoś czasu. O miejscach, które lubię, powinnam chyba pisać częściej - żeby istniały dalej i się nie zamykały jak nieodżałowany Asia Africa Market z ul. Różanej... Postaram się zatem.

Skład Towarów Kolonialnych działa tak już chyba ponad rok, w międzyczasie przeszedł nawet remont wnętrza (na plus!) i choć nieco się obawiałam, czy po remonecie się otworzy, to działa dalej :) Na miejscu możemy kupić przyprawy :) Kardamon, różne chilli, wanilię w laskach i wiele innych. Do tego kawę, herbatę, a także oliwki, ser halloumi i różne orientalne specjały, więc nikt nie wyjdzie stamtąd z pustymi rękami. Sympatyczna pani doradzi, zważy i sprawi, że będziecie wracać. Dla mnie to pierwsze miejsce, gdzie udaję się na poszukiwania przypraw - blisko, a wybór spory. W tygodniu czynne do 19, w soboty - niestety nie wiem, napis na szybach nie rozstrzyga...


Do zobaczenia na mieście! Szczególnie, że koło moich ulubionych mokotowskich Regeneracji i Relaksu, wkróce otwiera się kolejne miejsce, które wygląda mi na knajpę - Re-set! :) Niecierpliwie czekam na otwarcie :D

Miłego tygodnia!