Na straganach znajdziecie jeszcze ostatnie maliny - moim zdaniem warto z nich skorzystać i przygotować sobie takie pyszne tarteletki... Oryginalny przepis mówił o tarcie, ale ja wolałam z jednej strony skorzystać z nowych foremek, a z drugiej - uniknąć krojenia kruchego ciasta, ryzykowania, że się pokruszy, a krem - wypłynie. Co prawda pewnie nic z tych rzeczy by się nie stało, ale małe babeczki mają swój urok :)
Ostatnio jakoś rzadko robię kruche, a szkoda...
Tarteletki z malinami i creme brulee - przepis z książki "Pastry Cook" wydawnictwa Hermes House
Składniki na 4 tarteletki o średnicy 10,5 cm:
Na ciasto:
75 g mąki pszennej
szczypta soli
12 g cukru pudru
37 g zimnego masła, z kawałkach
1 żółtko
drobno starta skórka z połówki pomarańczy (pominęłam)
1 łyżka lekko ubitego białka
Na krem:
ziarenka z jednej laski wanilii
450 ml śmietany kremówki
1 całe jajko plus 3 żółtka
2 łyżki drobnego cukru
150 g (lub wg uznania) świeżych malin
1 łyżeczka cukru pudru
Przygotowanie:
Zaczynamy od przygotowania kruchego ciasta - do miski miksera przesiewamy mąkę, dodajemy sól i cukier oraz masło. Zagniatamy aż otrzymamy okruszki - wtedy dodajemy żółtko i skórkę pomarańczową i zagniatamy na miękkie, gładkie ciasto. Zawijamy je w folię spożywczą i wkładamy na 30 minut do lodówki.
Natłuszczamy formę do tarty lub foremki, wykładamy je ciastem i chłodzimy przez kolejne 30 minut w lodówce. W międzyczasie nagrzewamy piekarnika do 200 stopni.
Korzystając z wolnej chwili przygotowujemy krem - ziarenka wanilii i śmietankę umieszczamy w rondelku, wolno doprowadzamy do zagotowania i kiedy to nastąpi, zdejmujemy rondelek z ognia. W wysokim naczyniu ubijamy jajka i żółtk z cukrem aż staną się blade, powoli wlewamy ciepłą śmietanę, mieszamy.
Wyjmujemy formę lub foremki z ciastem z lodówki, nakłuwamy ciasto widelcem, przykrywamy papierem do pieczenia i obciążamy. Pieczemy przez 10 minut (7 minut dla małych foremek), po tym czasie usuwamy papier i ciężarki i dopiekamy jeszcze 5 minut (3 minuty).
Smarujemy ciasto białkiem, wkładamy ponownie do piekarnika i pieczemy 34 minuty (2 minuty). Obniżamy temperaturę do 160 stopni.
Rozkładamy maliny na cieście, zalewamy kremem i pieczemy 20 minut (17 minut) aż krem będzie lekko ścięty.
Wyjmujemy z piekarnika, chłodzimy, wkładamy na noc do lodówki.
Posypujemy cukrem pudrem i lekko karmelizujemy w gorącym piekarniku lub palnikiem do creme brulee - zanim zaczniemy to robić warto owinąć brzegi folią aluminiową.
Chwilę czekamy i podajemy - przyjemność związana z dostawaniem się do wnętrza z waniliowym kremem, poprzez warstwę chrupiącego i słodkiego karmelu jest bezcenna, warto ją celebrować, czuś drobne pestki każdej maliny...
***
Ja posypałam tarteletki jeszcze cukrem pudrem, by wypadły nieco lepiej na zdjęciu - karmel był ciemny...
halloumi and fall vegetable roast
2 dni temu
zdecydowanie mają DUUUUŻO uroku!
OdpowiedzUsuńSmakowicie te tartaletki wyglądają :)
OdpowiedzUsuńMmm.. Dla takich tarteletek, to warto skoczyć na rynek po maliny nawet w największą ulewę.. Cudnie wyglądają, a patrząc na przepis śmiem twierdzić, że tak samo smakują..
OdpowiedzUsuńMalinki, mniam:) Lubię. A w takich tartaletkach muszą smakowac wyśmienicie:)
OdpowiedzUsuńdziękuję!
OdpowiedzUsuńSpencer, u mnie teraz nie pada, ale masz rację warto wyjść!
pozdrawiam!
Prawdziwie rozpustne te tartaletki. Bez wątpienia niebo w gębie!
OdpowiedzUsuńA co do kruchego - to moja największa zmora jest. Przygotowywałam go jakieś 3 czy 4 razy i za każdym razem to była ogromna porażka. Teraz się boję i unikam jak ognia. Ale może warto zmienić nastawienie?...
Pozdrawiam! :)
kruche ciasto... sprawdza się w wielu sytuacjach, a na dodatek szybkie do robienia. bardzo często przeze mnie wykorzystywane ;]
OdpowiedzUsuńa tartaletki... takie małe, okrąglutkie cuda! jejku, jakie piękne!
Gdzie kupujecie laski wanilii?:) Tartaletki są prześliczne! I te maliny... mniam:)
OdpowiedzUsuń