No i pojawił się problem, bo w sobotę popołudniu czy też pod wieczór chcieliśmy z M. zrobić zakupy. Takie duże, jakie robimy raz na 3-5 tygodni (optymalizacja czasowa, jak mawiał kolega B.). A tu sklepy już zamknięte. Trochę się zdziwiłam, bo to przecież jeszcze nie święto. Ale całe szczęście znam pracowitych sklepikarzy-właścicieli w swojej dzielnicy i udało mi się kupić to, co było kluczowe: ajerkoniak (to było akurat najprostsze, to w zasadzie ciekawe, że na stacji benzynowej alkohol kupi się zawsze, ale już pieczywo czy jogurt, niekoniecznie...), cukier puder i ser. Takiego na serniki nie było, więc zadowoliłam się twarogiem półtłustym.
Sernik z ajerkoniakiem i czekoladą - przepis z Moich Wypieków
Składniki:
1 kg serka śmietankowego (na serniki) lub twarogu półtłustego/tłustego zmielonego przynajmniej 2-krotnie
4 jajka
100 g drobnego cukru
300 ml ajerkoniaku
4 łyżki mąki pszennej (wydaje mi się, że przy twarogu można tę ilość zmniejszyć lub mąkę całkiem pominąć)
200 g gorzkiej czekolady (chciałam mleczną, ale już w sklepie nie było ;) - może to nawet lepiej)
Przygotowanie:
Wszystkie składniki oprócz czekolady zmiksować, 100 g czekolady w kawałkach wmieszać już łyżką, przełożyć do tortownicy o średnicy 26 cm. Piec przez 60 minut w 170 stopniach (patyczek nie będzie suchy i tak ma być!), z naczyniem wody na dole piekarnika. Po jakimś czasie radzę przykryć folią, żeby się nie spiekł.
Studzić w piekarniku, najpierw zamkniętym, a potem uchylonym. Przełożyć na co najmniej kilka godzin do lodówki.
Pozostałe 100 g czekolady zetrzeć i obsypać nią sernik.
300 ml ajerkoniaku podzielone na 12 porcji oznacza 25 ml na kawałek - smak jest wyczuwalny, ale można potem śmiało prowadzić pojazd mechaniczny ;)
Wątek ajerkoniakowy będzie kontynuowany, butelka miała 500 ml ;)
PS. Nie przymieramy z głodem, bo mam zwyczaj tworzenia jakiejś formy zapasów ;) I co prawda nie są one teraz duże, ale na kilka dni mi tego starczy, więc obejdę się jeszcze bez zakupów - może i tydzień nawet? Obżarstwo (ani świąteczne, ani żadne inne) nam nie grozi ;)
Też robiłam ten sernik. Jest boski...
OdpowiedzUsuńHmm... A stacje benzynowe to rzeczywiście ciekawe miejsce. Bo alkohol jest zawsze, wybór długi i szeroki, a rzeczy, które na stacjo spodziewałabym się zastać - brak. Nie mówię tu o tak ekstremalnym jogurcie ;) - ja nie dostałam żarówki do auta... :| Ech...
Wesołych Świąt :)
Hehe też myślałem o tym serniku na święta.. W końcu jednak zdecydowałem się na liskowy, kajmakowy.. Ale jak tak zachwalasz, następnym razem będzie ten..
OdpowiedzUsuńWesołych Świąt!!!
o ten kajmakowy też był kuszący, ale będzie innym razem ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i smacznych serników Wam życzę!
O, widzę, że szybka jesteś z tym przepisem ;) I jak Ci pasuje ten serniczek? U mnie rodzina cała w skowronkach, ale mnie podszedł raczej średnio. Z wiórkami z czekolady pewnie smaczniejszy :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
P.S. W przepisie zakradł się błąd, wpisałaś 100g zamiast 1000.
i ja o nim z Sisi myślałam ale tylko przez chwilkę bo jak DOrotuś zaprezentowała swój Black Forest to decyzja byłą natychmiastowa, ale ten też upiekę kiedyś :)
OdpowiedzUsuńmokrego Dyngusa! ;D
serniki to takie wyjątkowe ciasta
OdpowiedzUsuńpełne pysznego smaku
ajerkoniak i czekolada brzmi niezwykle