Po bardzo intensywnym tygodniu miałam bardzo leniwy weekend. Dawno takiego nie było... Siedzę na kanapie, na stopach mam jedne z moich ulubionych skarpetek (z misiem i różowymi serduszkami), popijam kawy, herbaty, gotuję zupy... Bo zwykle nie poprzestaję na jednej, zawsze znajduję więcej niż jeden ciekawy przepis "na teraz" ;)
Zupy pomidorowe są dla mnie najbardziej comfort foodowe, więc jak mam ochotę na miskę pożywnego pocieszenia, to zwykle sięgam po puszkę lub dwie pomidorów i wypróbowuję kolejny przepis - jeszcze mi ich nie brakuje, ale jestem coraz bliżej krawędzi... Jakby ktoś wiedział coś o książce typu "1001 zup pomidorowych", to ja się na nią piszę!
Dzisiejsza zupa wskakuje na jedno z wysokich miejsc wśród moich pomidorówek - chyba dzięki dodatkowi suszonych pomidorów, które dodają smaku, zapachu, słońca. Ten składnik robi różnicę, jak mało który - polecam! No i ten czosnek, który sprawia, że ta zupa to jesienny "must cook"! Z pewnością będę do tej zupy wracać, pycha pycha...
Zapomniałam dodać, że wczoraj w ramach obiado-kolacji zjadłam litr tej zupy... Inaczej już Was przekonać nie potrafię ;)
Zupa pomidorowa z czosnkiem i bazylią - z książki (oczywiście, jak zawsze ;) "Soups. 500 recipes", lekko zmieniona
Składniki:
2 łyżki oliwy z oliwek
1 cebula, posiekana
6 ząbków czosnku, posiekanych
2 puszki pomidorów, każda po 400 g
750 ml bulionu warzywnego
120 ml wytrawnego białego wina
2 łyżki suszonych pomidorów, osączonych z oleju i posiekanych
2 łyżki posiekanej świeżej bazylii
150 ml naturalnego serka homogenizowanego (w oryginale tłusta śmietana, równie dobrze sprawdzi się - najlepiej gęsty - jogurt naturalny)
sól i pieprz, do smaku
kilka listków bazylii, do ozdoby
Przygotowanie:
Oliwę podgrzewamy w garnku, dodajemy cebulę i czosnek, smażymy 5 minut często mieszając. Warzywa mają być miękkie, ale nie brązowe.
Dodajemy pomidory, wlewamy bulion i wino, potem dodajemy suszone pomidory, doprawiamy. Zagotowujemy zupę, zmniejszamy ogień, częściowo przykrywamy garnek i gotujemy 20 minut, czasem mieszając.
Miksujemy zupę razem z bazylią, przelewamy do czystego garnka. Dodajemy serek homogenizowany, mieszamy i delikatnie podgrzewamy - zupa nie może się zagotować, bo serek się zważy.
Przelewamy na talerze, dekorujemy bazylią - smacznego!
halloumi and fall vegetable roast
1 dzień temu
Ten jeden listek bazylii się czai na zupę zza krawędzi talerza :)
OdpowiedzUsuńMoja ulubiona:)
OdpowiedzUsuńbazylii aromat przenosi mnie do Włoch.
OdpowiedzUsuńa pomidory? toż to włoska podstawa!
Dla mnie nie ma lepszej zupy od pomidorowej! I podobnie jak dla Ciebie, jest też moim ulubionym comfort food:) Robię bardzo podobną, choć nie dodawałam wina - i coś mi się zdaje, że to może być ten "brakujący element":)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Bardzo lubię tę zupkę !:))
OdpowiedzUsuńWspaniały powiew klasyki ze szczyptą innowacji. Po prostu boska!
OdpowiedzUsuńPomidorowe to moje ulubione zupy. Bardzo podoba mi się Twoja wersja. Mając taką książkę jestem pewna, że jeszcze niejedną zachwycisz mnie.
OdpowiedzUsuńDeszcz i wiatr za oknem, a w rękach talerz takiej parującej, gęstej zupy. Zaczynam lubić jesień. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńpiękny kolor. i te listki takie delikatne, ładne.
OdpowiedzUsuńwow! całego litra? ja tyle nie zjadłam przez ostatni miesiąc, choć jestem już przekonana do dyniowej ;)
OdpowiedzUsuńten listek zazdrości pozostałym, co już są w zupie ;)
OdpowiedzUsuńczyli nie tylko ja uwielbiam pomidorową - przyjemnie jest się znaleźć w tak zacnym klubie ;)
Viri, dyniową też ostatnio namiętnie jem i robię - jutro kolejnę, z pomidorem, więc 2 w 1 ;)